Nic bardziej nie wkurza jak ciekawy opis książki a potem okazuje się, że jest to zupełnie inna historia. Taką pozycją jest właśnie debiut Łukasza Prochoty pt. Dama w Rękawiczkach. Zastrzegam, że lubie czytać debiuty i dawać szanse nowym nieodkrytym autorom i z takim podejściem podeszłam do Damy w rękawiczkach.
Główną bohaterką Damy w rękawiczkach jest Sophie, która po roku od zaginięcia syna wraca do jako takiej normalności. Między innymi z tego powodu , gdy w pobliżu jej domu zdarza się morderstwo , chce poczuć się potrzebna i na własną rękę mimo sprzeciwu policji i rodziny przeprowadza swoiste śledztwo. Czy to jej się uda? Do jakich wniosków dojdzie? Co z tego wyniknie?
Książka Łukasza Prochoty na początku jest w miarę ciekawa ale im dalej tym gorzej. Naiwna irytująca bohaterka robi same nielogiczne rzeczy i tylko przeszkadza policji w pracy. Choć później, w dość dziwnych okolicznościach, sam komisarz wdraża Sophie w swoje śledztwo. I idzie z nią na tak zwaną akcję. Czy to w ogóle jest możliwe? Być może policja tak działa w mniejszych miejscowościach….
W wyniku różnych zdarzeń Sophie trafia na pewien trop, który być może rozwiąże zagadkę i morderstwa jak i zniknięcia jej syna. Ale czy na pewno?
Przyznam szczerze, ze dawno nie miałam problemu ze skończeniem książki. A tu po pierwszym podejściu odłożyłam na bok, gdyż totalnie mnie zirytowała a nie jest to łatwe. Po drugim trochę lepiej choć było widać pewne nielogiczne dociągnięcia. A co najciekawsze historia ta zawarta jest na 100 stronach.
Mam wrażenie, ze korektor i redaktor w ogóle do tej historii nie zajrzał. Albo nad nią zasnął. Błędy ortograficzne, zjedzone literki czy przekręcone wyrazy nie pomagały w czytaniu.
Bo sam styl pisania autora nie jest taki zły. Dama w rękawiczkach ma potencjał, ale totalnie nie wykorzystany. Proszę wiec autora o zrozumienie i poważniejsze podejście do prowadzenia ciekawych wątków i ich rozbudowanie. Jak choćby wątek banku! Oraz mam prośbę o ciut dłuższe opisy ważnych lokalizacji.
Końcówka Damy w rękawiczkach chyba miała być podobna do finałów rodem z Agaty Christie ale nie przypadła mi do gustu. Nie było w niej napięcia.
Tak więc debiut Łukasza Prochoty w skali od 1 do 6 oceniam na 3.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki portalowi Sztukater.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz