niedziela, 27 sierpnia 2023

Tajemnica Carycy na wakacje


Na wakacje chętnie biorę lżejsze pozycje takie jak np. Komedie kryminalne. Po raz kolejny wzięłam książkę już sprawdzonej pisarki Małgosi Starosty, czyli drugi tom o Agacie Śródce, która potrafi rozbawić do łez. Czy to się udało też tym razem?

Tajemnica carycy to perypetie Śródki i jej przyjaciółki Katarzyny, która przyciąga do siebie jak magnes bogatych mężczyzn. Piąty mąż tej bohaterki kupuje dla ukochanej zamek w Roztoce, gdzie mieści się główna cześć akcji powieści. A jeśli pamiętacie to tam gdzie znajduje się przesympatyczna restauratorka, to tez w tym miejscu musi być jakiś trup. I tak tez jest tym razem. Agata z Katarzyną tworzą przezabawny tandem, który doprowadza policję do szewskiej pasji. A najgorsze jest to, ze jedna z nich jest krewną pięknej pani prokurator. Do tego Michel wraz z mamusią powodują pewne zamieszanie. A wszystko przez telewizyjne show, w które została zamieszana Śródka. Także panowie policjanci maja trudny orzech do ugryzienia, żeby w tym wszystkim odnaleźć motyw i  mordercę. 

Kim jest ofiara? Kto mógł zabić i dlaczego? Jak policja dotrze do prawdy? Kto ich nakieruje na właściwy trop? Jakie przy tej okazji tajemnice wyjdą na jaw? 

W Tajemnicy carycy Małgorzaty Starosty mamy wszystko . To znaczy bardzo wyraziste postacie (prawie wszystkie ), dynamiczną akcję i niezwykłe  trochę ironiczne poczucie humoru. Oraz bardzo ciekawą i świetnie poprowadzoną fabułę. I dzięki temu  jest to świetna lektura na chandrę, wakacje itp. Poza tym jest to tak lekkim językiem napisane, ze ta powieść czyta się sama. A jakie cudne są w niej użyte wyrażenia jak np. Do stu tysięcy zajęcy, które pewnie wejdą do mojego słownika. W książce jest więcej takich perełek. 

Jak dla mnie rewelacja. Wydaje mi się, że druga cześć z Agatą Śródką jest zabawniejsza od pierwszej, bo tutaj w dużej części także Michel dodał sporo humoru sytuacyjnego oraz tajemnicza charakterna Katarzyna. Uwaga: lepiej nic nie pić lub nie jeść bo grozi to zadławieniem. 

Polecam serdecznie tym, którzy lubią uśmiać się do łez 😉

niedziela, 20 sierpnia 2023

Klątwa Kani czy przeznaczenie?


Będąc na początku urlopu obiecałam sobie, że będę nadrabiać zaległości w tegorocznych premierach jak i starszych polecanych powieściach. Pierwszą książką, do której zajrzałam za sprawą ciekawej zapowiedzi Jagny Rolskiej, jeszcze na targach warszawskich, była Klątwa Kani. Dlaczego?  Bo byłam na Helu a akcja nowości tej autorki  dzieje się w Helu ale średniowiecznym. I byłam ciekawa historii i w jaki sposób pisarka wplotła ją do swojej książki.  Ciekawe czyż nie? Czyżby podróż w czasie ? Jakim sposobem? 

Główna bohaterka to doświadczona przez los Regina, którą poznajemy w pierwszych scenach jako pewną siebie znawczynie tematu średniowiecznego Helu oraz wpływową influencerkę. Taką przynajmniej przybiera maskę przed znajomymi z uczelni. Jednakże im dalej ją poznajemy to widzimy , że jest samotną dziewczyną z nie do końcami znanymi korzeniami rodzinnymi. Wychowała ją jedynie matka, która zginęła w wypadku samochodowym. Gina w nietypowych okolicznościach nagle pojawia się w ulubionej epoce w Starym Helu, gdzie dzieją się niebywałe rzeczy. Poznaje pirata, szeptuchę, którzy jedyni czują, że jest w niej jakaś tajemnica i to wcale niejedna. Oni także mają swoje  i to jakie.  I dzięki temu przeżywa ona niezwykłą przygodę życia, która nie wiadomo jak i kiedy się skończy. Poznaje od podszewki czasy, o których zwykła czytać w dużej ilości. Dzięki temu wie cośkolwiek, co może ją w tym czasie spotkać. A i tak wiele zaskakuje. Napotyka różne trudności związane z tamtejszymi wierzeniami, poglądami na role kobiety i trudno jej cały czas uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Kojarząc historię Krzyżaków na Pomorzu ostrzega Markusa Vitalijczyka, że to co się  dzieje nie może się dobrze skończyć. A kończy się niebanalnie…..

Zaintrygowana losami Reginy nie mogłam przestać czytać. Bo Jagna Rolska pięknie i płynnie przeniosła swoich czytelników do czasów średniowiecza. Świetnie wprowadziła w tą historię, dzięki tajemnicy matki głównej postaci. Tytułowa Kania też tu sporo namieszała. Jej symbolika w wierzeniach Pomorzan także  jest bardzo ciekawa.
Widać w powieści, że zrobiono świetny research pod każdym kątem. Bowiem wyśmienicie opisano tu obyczajowość i życie w średniowieczu , które nie było takie łatwe.

Co tu dużo mówić Klątwa Kani należy do książek nieodkladalnych. Bo jest tu i genialna historia, oraz świetnie zarysowane postacie i niezwykłe tajemnice z zaskakującymi zdolnościami. Nie wiem czy zamierzenie czy nie, ale pisarka bardzo dobrze opisała role kobiety w tamtych czasach. Bo wyglada na to jakby chciała swoim czytelniczkom coś mocno uświadomić między wierszami tej epickiej historii. Jak to tak odczułam. Bo faktycznie daje to do myślenia i jest bardzo na czasie.

Jestem zachwycona fabułą oraz lekkością pióra Jagny Rolskiej. Mocno mnie zaskoczyła tak fantastyczną opowieścią, właściwie baśnią…..
Czekam na kontynuację.

Polecam serdecznie i na wakacje i na jesienne lub zimowe wieczory.
 



poniedziałek, 7 sierpnia 2023

O istocie miłości wg Katarzyny Grocholi

 

Czasami są takie książki, do których trzeba mieć nastrój lub po prostu do nich dojrzeć. Taką właśnie pozycją jest najnowszy tytuł od Katarzyny Grocholi Miłość w cieniu słońca.  Czemu tak jest? Co jest takiego w tej powieści , że trzeba ją czytać etapami?


Miłość w cieniu słońca to poetycka historia niespodziewanej miłości Whitmana i Harriet opowiedziana z męskiego punktu widzenia. Na początku lekko chaotyczna ale potem … niezwykle przejmująca, uderzająca na wskroś w serce oraz trzymająca w niepewności do końca.

Andrew Whitman, główny bohater opowiada jak poznał kobietę swego życia. Od czego to się zaczęło, co spowodowało , że chciał kontynuować  zupełnie inną relację niż zwykle miewał z płcią piękną. Bo jak się okazuje, nie miał łatwego życia. Według jego systemu wartości Harriet to wolny kolorowy ptak, który ma wiele do powiedzenia. Czasem go irytuje jej spojrzenie na świat jednakże kocha ją bez pamięci.

„ Nie widziałem nic prócz Ciebie, ale przez Ciebie, dzięki Tobie ulica się zrobiła i samochód, i wózek, i dziecko i smycz (….), świat się stworzył nagle, nie było wcześniej nic, niemy film to był i czarno-biały dotychczas.”

Dopiero po poznaniu Harriet, Andrew  uczy się trochę cieszyć życiem i w ogóle jakkolwiek żyć.  Dzięki tej przypadkowej znajomości zaczyna odkrywać uroki życia a także analizować swój dotychczasowy byt. Dzięki temu, że kobieta stara się Whitmanna poznać, czytelnik dowiaduje się , że nie miał łatwego dzieciństwa oraz że miał dość trudne relacje z matką. To właśnie spowodowało, że prowadził zwykłe, proste wręcz nijakie życie.

Czy taka nijakość  a może przeciętność to dobry pomysł na istnienie? Czy tak  w ogóle da się żyć?  Czy miłość jest tylko, a może aż wypełnieniem nicości, aby być? I cieszyć się tym, co się ma? Lub chciałoby mieć?

„Dzwoniłem, bo bez Twojego głosu zamieniałem się w nicość.”

„Nie chciałem żyć w lęku. Nie chciałem żyć we wstydzie. Wybrałem pomiędzy. Pomiędzy było bezpieczne, dopóki Ciebie nie spotkałem.”

Katarzyna Grochola jak zawsze umiejętnie wplotła w tę niecodzienną  opowieść łatwe ale w większości trudne tematy w rozmowy między bohaterami. Ale robi to delikatnie, czasem żartobliwie, czasem bardzo dosadnie i jak zawsze inteligentnie. Porusza w nich życiowe dylematy i różnorakie cele. To właśnie  dialogi powodują, że trzeba na chwile dłuższą lub krótszą przerwać czytanie aby móc przemyśleć jak my podchodzimy do poruszonych tematów.

 A ty po co żyjesz? Żeby się zachwycać wszystkim, co widzę. Żeby podziwiać. Żeby poznać. Żeby wiedzieć , żeby robic blędy i żeby naprawiać swoje błędy, żeby wierzyć, że jest sens w tym wszystkim, nawet jeśli straciłam z oczu ten sens, żeby kiedyś gdzieś tam, w dalekiej przyszłości, móc stanąc przed i powiedzieć bez wstydu – oto ja. Jestem”

Ta konkretna pozycja Katarzyny Grocholi to manifest życia, które trzeba umieć przeżyć. Z całą pełnią różnorakich możliwości. Nie powiem  „Miłość w cieniu słońca” nie jest łatwą lekturą , ale za to bardzo ważną. Jak zawsze u pani Katarzyny napisaną lekkim językiem, który w istotny sposób podkreśla jakie ma do tego wszystkiego podejście sama autorka. Widać , że sama mierzy się z istotą życia, które doświadcza ją ostatnio bardzo mocno.

Ja jestem pod wrażeniem tematyki najnowszej powieści Katarzyny Grocholi. Nie spodziewałam się z jej strony takiego ujęcia miłości, bardzo poetyckiego a zarazem epickiego. Tytuł Miłość w cieniu słońca jest bardzo symboliczny a dlaczego przeczytajcie sami. Naprawdę warto.

Bardzo dziękuje za egzemplarz recenzencki  Autorom książek w Obiektywie.