„No bo czy to było w ogóle możliwe? Fontanna z sokiem? Gadający Ptak? Poważnie?”
Historia jak każda inna, a jednak przykuwa uwagę, bo jest to, przynajmniej dla mnie, kontynuacja wcześniej napisanej przez Jana Brzechwę książki. (Co ciekawe zaakceptowana przez spadkobierców poety i pisarza).
Ale czy na pewno kontynuacja a może właśnie jest to prequel? Może dlatego są tak różne opinie co do filmu. Bo większość ludzi spodziewa się starej dobrej historii w nowym wydaniu. A tu wszystko jest inaczej.
"Przyszłość ma początek w Przeszłości”.
Czy czegoś przypadkiem „Kleks. Nowy Początek” nie przypomina? Tak, tak. Bo są tu odnośniki i do Harre’go Pottera jak i wielu innych młodzieżowych powieści. I zostało to wszystko całkiem zgrabnie wpasowane do tej opowieści. Oczywiście, jak w każdej bajce ma tu miejsce walka dobra ze złem i jakże nie inaczej jest tu i morał.
Co do stylu książki jest całkiem niezły, ale opowieść nie porywa tak, aby czytać z zapartym tchem. Podeszłam do powieści dość racjonalnie, a ku mojemu zdumieniu odkryłam, że nie czytałam Akademii pana Kleksa Jana Brzechwy. (Filmy i piosenki z lat 80 znałam na pamięć.) Jak to możliwe? Bajka ta nie była jeszcze w kanonie lektur. Dlatego też z ciekawością czytałam Kleksa. Nowy Początek. I może dzięki temu miałam niezły ubaw, choć już mam kilka dziesiątek na karku. Gdyż można się czasem uśmiechnąć nad historią Rygiel, Gurelczyka, Kruk i Kawulskiego a i czasem wzruszyć.
Ciekawe jak dzieci przyjęłyby tą pozycję… ba ja mam mieszane wrażenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz