Jesień zaczęła się wyjątkowo teatralnie. W ostatni weekend byłam w Teatrze Wielkim na czymś zupełnie nowym, bo zaledwie po trzech miesiącach od premiery baletu polskiego choreografa Krzysztofa Pastora pt. Prometeusz.
Prometeusz to jak łatwo się domyślić mit grecki o tytanie, który podarował ludzkości ogień czym naraził się bogom. Jeśli pamiętacie, po tym akcie Zeus postanowił zemścić się bestialsko na Prometeuszu i nie tylko. Bo oprócz przykucia do skał tegoż śmiałka postanowił wystawić na próbę ludzkość. Kazał stworzyć piękną Pandorę po czym podarował jej Puszkę jako posag dla przyszłego męża, którym był brat Prometeusza, Epitemusz. Jak to się skończyło to wiadomo. Ciekawa młoda żona otworzyła prezent, uwalniając wszelkie nieszczęścia na świat.
Jak się okazuje wiele było interpretacji tego mitu w muzycznej jak i choreograficznej wersji.
Najnowsza wersja polskiego choreografa jest mocno symboliczna nie tylko dzięki baletowi,i zdolnym tancerzom, lecz także bardzo prostym a zarazem mocno przemawiającym kostiumom oraz scenografii. W moim odczuciu Prometeusz Krzysztofa Pastora pokazuje najpierw oświecenie ludzkości a potem stopniowe jego zanikanie prowadzące do końca świata…? Prawdopodobnie przez nadużywanie wiedzy i nauki w niezbyt zrozumiałych działaniach ludzi. (Może właśnie po to pojawiła się tu postać Ikara…)
Czy to się udało pokazać? Tak, w moim odczuciu w bardzo symboliczny sposób. Do tego pięknie to wszystko ilustruje muzyka. I to jaka. Jest tu zagrana w odpowiednim momencie Lacrimosa Mozarta, a wprowadza widzów w pierwszy akt niezwykle filmowa Symphonia 11 oraz Mad RUSH P. Glassa.
Pierwszy akt jest delikatny trochę bajeczny, natomiast drugi bardzo mocny. W pewnym momencie nie wiadomo na co patrzeć, bo i na scenie dużo się dzieje i poza nią czyli w strefie orkiestry, gdzie śpiewa chór oraz soliści Requiem W.A. Mozarta.
Jestem pod dużym wrażeniem tego spektaklu pod każdym względem.
Taniec i muzyka tworzyły pewną harmonię. Dosłownie. Choć drugi akt jak, dla mnie, miał za dużo efektów lub bodźców. A może się mylę…
I tak bardzo polecam. I ciesze się, ze w obecnych czasach jest przestrzeń oraz chęć tworzenia nowych nieoczywistych sztuk teatralnych. Brawo dla Pana Pastora.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz