Dzisiaj nareszcie obejrzałam ostatnią część z Indianą Jonesem . Nie było mi coś po drodze do kina a szkoda bo miałabym prawdopodobnie jeszcze większą frajdę. A dlaczego?
Gdyż Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia to jak zawsze z tej serii świetna przygodówka pełna akcji, świetnych pościgów i prześmiesznych sytuacji. Po prostu stary dobry Indiana.
Tym razem dr Jones przez swoją chrześnicę musi się zmierzyć z niespodziewanymi kłopotami , które są spowodowane przez wynalazek Archimedesa. Najpierw stara się przemówić Helenie do rozsądku, a potem gdy zostaje brutalnie wciągnięty w jej grę, pomaga aby odnaleźć zaginioną część artefaktu przed pewnymi fizykiem i fanatykiem.
Tę postać gra Mads Mikkelsen, któremu wyjątkowo to pasuje. Harrison Ford gra już trochę zmęczonego i świeżo emerytowanego wykładowcę archeologii , któremu jak trzeba sił i oczywiście genialnego dowcipu nie brakuje.
Do czego to wszystko doprowadzi? Czym nas twórcy tu zaskoczą? A czym rozbawią? Bo pełno jest tu niezwykłych wydarzeń , które czasem bawią lub trzymają w napięciu a na końcu i wzruszą.
Ja jestem pozytywnie zaskoczona jako fanka tej serii. I nie rozumiem malkontentów, którzy twierdzą że to nie ten Jones? Serio? Przecież tu widać świetną historię z genialnymi postaciami z szybką akcją, która cały czas zadziwia. A ostatnie 20 minut filmu to totalne pozytywne zaskoczenie. I nic tu nie jest naciągane i itp.
Jeśli lubicie przygodówki z historią w tle, to polecam na niedzielne popołudnie. Humor poprawiony na 100%.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz