środa, 18 stycznia 2023

Listy pisane szeptem



W ostatnie szarobure dni bardzo miło mi się czytało drugą książkę wydawnictwa Flow w 2023 roku. 

Jest to jedna z bardzo wzruszających pozycji autorstwa Magdaleny Witkiewicz z poprzedniego roku, która porusza wiele ważnych aspektów życia w małżeństwie. Mowa oczywiście o Listach pisanych szeptem.

Główni bohaterowie Karolina i Sławek próbują się odnaleźć w nowej rzeczywistości czyli po wyfrunięciu najmłodszego dziecka z domu na studia. Ona nie może sobie  znaleźć miejsca, on racjonalny do bólu uświadamia jej, ze teraz mogą zacząć drugą młodość. Ona w porywie zbuntowanego serca próbuje sobie jakoś z tym radzić i przez przypadek nawiązuje internetową znajomość z klientem swojej firmy. Wywiązuje się z tego niezwykle ważna rozmowa o podejściu do życia po wielu latach małżeństwa. On  wieczorami także długo przesiaduje w wirtualnym świecie. Karolina jako Marta Firlej przedstawia  w korespondencji do nieznajomego swoje wrażenia z życia w długoletnim związku. Marcin podobnie i przedstawia męski punkt widzenia na wiele spraw. Co z tego wyniknie? Czy naprawdę kobiety widzą inaczej wiele rzeczy niż mężczyźni? Kim jest ten idealny mężczyzna z internetu? Czy złote myśli Marcina wpłyną na działania Karoliny i odwrotnie?

„– Pa­mię­tasz, jak się do­wie­dzie­li­śmy o ciąży? – za­py­ta­łam.
– Pew­nie. Ka­za­łaś mi iść na spa­cer, a potem mnie zje­cha­łaś z góry na dół, że wy­sze­dłem z domu.
– Tak na­praw­dę chcia­łam tylko, byś mi po­wie­dział, że wszyst­ko bę­dzie do­brze.
– Nie mo­głem tego zro­bić.
– Dla­cze­go?
– Bo wtedy tego nie wie­dzia­łem. Nie mia­łem zie­lo­ne­go po­ję­cia, jak się to wszyst­ko po­to­czy. Sam byłem prze­ra­żo­ny.
– A nie mo­głeś mnie przy­tu­lić i po pro­stu to po­wie­dzieć?
– Mia­łem kła­mać? – Był szcze­rze zdzi­wio­ny.
– No nie kła­mać, ale może nieco na­giąć rze­czy­wi­stość… Mo­głeś mnie po­cie­szyć…
– Kłam­stwem bym cię nie po­cie­szył. A ja wtedy na­praw­dę nie wie­dzia­łem, jak się to nasze życie ułoży.”

Listy pisane szeptem to niezwykle ciepła historia o miłości, dojrzewaniu w stałym związku i wszelkich bolączkach, które dotykają ludzi w czasie małżeństwa. 

Ro­dzi­ciel­stwo to przede wszyst­kim „ope­ra­cja na otwar­tym sercu” – eks­tre­mal­ne emo­cje, co­dzien­ne wy­zwa­nia i tylko mi­łość może spra­wić, że czło­wiek nie traci po­czu­cia sensu.”

Myślę, że o mi­ło­ści można mówić do­pie­ro, gdy komuś po­ka­że­my się bez tej maski. Bez maski, bez pudru, bez zbęd­nej cha­rak­te­ry­za­cji. Kiedy sta­nie­my przed kimś, ob­na­ża­jąc wszyst­kie sła­bo­ści i wady, po­ka­że­my praw­dę. A czy te nasze maski, sta­ra­nia, ma­ki­jaż i cały ten okres go­do­wy nie są jed­nym wiel­kim mar­ke­tin­giem? Takim krzy­kiem: „Halo, zo­bacz mnie, ja tu je­stem, może warto mnie skosz­to­wać”. I do­pie­ro potem, gdy kogoś sku­si­my ład­nym opa­ko­wa­niem i ktoś je po­wo­li bę­dzie roz­wi­jał, to damy mu oka­zję, by zo­ba­czył, co jest w nas, w na­szym wnę­trzu. Czy to, co tam znaj­dzie, bę­dzie mu od­po­wia­da­ło.”

Generalnie cala książka pani Magdy Witkiewicz pełna jest pięknych i ważnych spostrzeżeń dotyczących życia jako takiego. A forma ich podania jest świetnie dobrana. Narratorami są  bowiem tutaj kobieta i mężczyzna. Ale jak autorka wniknęła w męski punkt widzenia  to jest dla mnie zagadką. Ale zrobiła to rewelacyjnie bo niektóre teksty normalnie  są wyjęte z ust mojego małżonka, moich też naprawdę !!!

„A może małżeństwo polega tez na tym? By być we dwoje, ale nie zatracić siebie? By rozwijać swoje pasje, umieć spędzać samotnie czas i czerpać z tego przyjemność? „

„miłość jest tak delikatna, jak nasiona dmuchawca. Jeden niepotrzebny ruch i wszystko porywa wiatr.”


Karolina i Sławek to postacie wyjęte z realnego życia, pełnokrwiste, brutalnie rzeczywiste a zarazem piękne. Historia niby banalna a jednak nie do końca bo pokazuje wiele ważnych zależności, której zakończenie trochę zaskakuje. Tak, że można się mocno wzruszyć. Sądzę, że mogłaby być ciekawym i trafionym  prezentem dla mężczyzn w każdym wieku, aby mogli zrozumieć swoje partnerki.  Gorąco polecam nie tylko na niepogodę. 

Nie znamy się i naj­praw­do­po­dob­niej nigdy nie po­zna­my, więc mogę na­pi­sać wszyst­ko. Tak jakby list na­pi­sa­ny szep­tem, by nikt nie usły­szał…”












1 komentarz: