Daj żyć to finałowa piosenka granego w Teatrze Dramatycznym musicalu o dość wymownym tytule Kinky Boots.
Historia niby klasyczna bo ojciec chce aby syn przejął jego interes życia. Chłopak jest innego zdania i wyjeżdża do Londynu z narzeczoną szukając innego pomysłu na życie. Los jednak jest przewrotny bo w wyniku niespodziewanej śmierci rodzica Charlie musi wrócić do rodzimej firmy aby coś postanowić. Sprzedać czy prowadzić dalej biznes. W tak zwanym między czasie pojawiają się problemy.... I dość oryginalne i dowcipne bo niszowe rozwiązania, na które ma duży wpływ kontrowersyjna postać Lola. Oczywiście pojawia się w tym całym zamieszaniu wątek miłosny, jak przystało na prawdziwy musical.
Czy uda się poprowadzić dalej fabrykę? Co się musi jeszcze stać aby zrozumieć co jest w życiu najważniejsze? Czy naprawdę,my dzieci, musimy spełniać wszelkie oczekiwania rodziców? Na kim możemy polegać przy ważnych decyzjach? Jak długo ludzie będą oceniani przez pryzmat okładki? Czy napewno da się być wobec różnych odmienności ludzkich tolerancyjnym?
Jak na Teatr Dramatyczny przystało sztuka a właściwie musical Kinky Boots porusza i ważne kwestie życiowe jak i bardzo kontrowersyjne tematy. I robi to naprawdę dowcipnie I genialnie.
Świetnie było zobaczyć aktorów ze szklanego ekranu na deskach teatru i to jeszcze śpiewających. Krzysztof Szczepaniak jako Lola rewelacyjny.
Jestem pod wrażeniem świetnej nietuzinkowej historii poruszonej w spektaklu jak i warsztatem aktorskim oraz muzycznym.
Ostrzegam. Nie jest to przedstawienie dla wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz