Moim jednym z pierwszych filmów w Nowym Roku został film Georga Clooneya Niebo o Północy. Tak wiem produkcja katastroficzna w takim momencie to dość dziwny wybór, ale nie moglam sie oprzeć. A wszystko przez producenta, reżysera oraz aktora pana Clooneya. Z doświadczenia już wiem, że obrazy z nim są pełne niewypowiedzianych na głos emocji, dobrego aktorstwa i szczególnego poczucia humoru.
NIEBO O PÓŁNOCY to historia o tajemniczej katastrofie a może i nie, która najbardziej dotkliwie dotyka Ziemię. W trybie natychmiastowym ludzie uciekają przed zagładą w kosmos, lub zamieszkują w bunkrach, gdzie jest względnie bezpiecznie . Gdyż caly nasz świat ginie przez różne żywioły.
Na ziemi w stacji polarnej na Arktyce pozostaje jeden człowiek naukowiec dr Augustus Lofthouse, ,który stara się połączyć z astronautami z misji kosmicznej , aby przekazać im wiadomość, że nie mają gdzie wracać. W związku z tym boryka się z różnego rodzaju problemami aby móc ich o tym poinformować.
Film ten podobny jest troszkę do przeżyć bohatera Marsjanina, do tego zawiera fantastyczne zdjęcia kosmosu. A piękna muzyka podkreśla niezwykłość zdarzeń filmu.
Clooney jak zwykle świetnie pokazuje swoje możliwości aktorskie. Im starszy tym lepszy?
W obecnym czasie produkcja ta świetnie i dobitnie pokazuje, że musimy zadbać o nasza planetę. I o siebie. Dodatkowo dobrze jest tu przedstawiona kwestia samotności w tym dziwnym świecie.
Polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz