środa, 24 lipca 2024

Tajemniczy Zaginiony Van Gogh


 
Od wielu lat czytam książki przygodowo-sensacyjne, które uczą i bawią jednocześnie. Przez ostatnie lata nie trafiałam na tego typu historie bo głównie czytałam inne rodzaje literatury. Jednakże w tym roku udało się przeczytać a nawet patronować właśnie takiej powieści. A mowa tu o najnowszej pozycji od Jonatana Santlofera pt. Zaginiony Van Gogh.

Czy spełniła moje oczekiwania? A może czym zaskoczyła? Co jest wartościowego w tego typu literaturze?

Zaginiony Van Gogh to historia jakich wiele. Po wielu latach w tajemniczych okolicznościach obraz trafia w ręce młodej kobiety, która przypadkiem odkrywa jakie cudo ma w rękach. I to głównie dzięki malarzowi, który ma już pewne doświadczenie. Niestety nie mogą się nacieszyć odkryciem, gdyż portret po raz kolejny znika. Kto za tym stoi? Komu zależy na tym konkretnym obrazie? Kto jest w tą sprawę zamieszany? Kto jest przyjacielem a kto wrogiem?
Alexis i Luke zaczynają poszukiwania na własną rękę, a gdy to nie wiele pomaga zwracają się o pomoc do dawnego kolegi malarza, Smitha. Wydawałoby się, że to będzie szybka akcja , jednakże trafiają się kłody pod ich nogami. Do tego wszystkiego czują, że są śledzeni. Tropem portretu Van Gogha przemierzają Europę , aby odnaleźć dzieło sławnego artysty. Czy to im się uda? Jakie trudności ich spotkają? Co z tego wyniknie?

Zaginiony Van Gogh to nie jest wcale zwykła przygodówka, w której akcja toczy się dynamicznie. Głównie dzięki temu, że narracja powieści jest poprowadzona z perspektywy kilku narratorów i co ciekawe także w formie trzecioosobowej. Co na początku wprowadza lekki chaos , ale później wiele wyjaśnia. 
 
Gdyż oprócz świetnej sensacji połączonej z poszukiwaniem nieprawdopodobnego zabytku historii malarskiej, czytelnik poznaje wiele ważnych faktów z II wojny światowej , wręcz niewybaczalnych. Oczywiście chodzi o zawłaszczenie przez Niemców obrazów i innych dzieł sztuki należących do różnych narodowości. 
Każdy z nas coś słyszał o zagrabieniu zabytków z Polski i nie tylko przez hitlerowską armię ale nikt tego w taki sposób nie opisał jak Jonathan Santlofer. I za to należą się autorowi brawa. Bo zrobił to wyśmienicie i bardzo przejmująco. Poza tą wiedzą, bardzo realnie opisał ostatnie dni Van Gogha opierając się na listach Vincenta do brata. I oczywiście troszkę dokoloryzowal ewentualną sytuację zniknięcia drugiego autoportretu artysty. Ale przedstawił  swoją tezę w wyjątkowo prawdopodobny sposób. 
Jak było naprawdę nigdy się nie dowiemy…..

Ja jestem po powieści Santlofera lekko wstrząśnięta, zmieszana a zarazem zachwycona. Bo tu nie chodzi o samą rozrywkę ale i o uświadomienie czytelnikowi w jakich okolicznościach zaginęły zabytki sztuki ważne dla świata kultury. 
Zaginiony Van Gogh spełnił wszelkie moje oczekiwania i mile zaskoczył połączeniem nauki z zabawą. Bo czyż czytanie nie jest najlepszą zabawą dla człowieka.

Bardzo dziękuję wydawnictwu Letra za egzemplarz recenzencki i możliwość patronowania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz