czwartek, 13 czerwca 2024

Malachitowy bursztyn - symbol nadziei?


Malachitowy bursztyn  Irene Sturm to dość oryginalna pozycja, którą niedawno otrzymałam do recenzji. Czemu tak jest? Czym zaskakuje? Zaraz pokrótce wyjaśnię. 

Polda, główna bohaterka, to młoda żona, która wbrew wszystkim , głównie sobie, postanawia wziąć ślub z nowo poznanym kupcem oraz wyjechać z nim do Galicji. Lubisk to mała miejscowość, gdzie życie toczy się wolno i jest takie zwyczajne. Jednak jak w każdym miasteczku dzieją się tu ludzkie mniejsze lub większe tragedie. Na problemy Poldy i nie tylko najlepsze sposoby ma siostra Leonia lub ksiądz Kwiryn z pobliskiego zakonu oraz pomoc domowa Ryta. Każda z tych bohaterek ma swoją przeszłość mniej lub bardziej dramatyczną w jakiś sposób związaną z zawodem miłosnym. Czy losy bohaterek się wyprostują? A może inaczej potoczą? Co musi się stać, aby wzięły swoje życie w swoje ręce? Czy  wszystkie historie poszczególnych postaci zakończą się dobrze? 

Autorka Irene Sturm w tej niezwykłej historii zaskakuje czytelnika sposobem przedstawienia postaci i narracji. Tu nie ma jednego narratora. Każdy bohater głównie w formie dialogu lub skrytych myśli przedstawia swoje lub innych losy. Jest to mocno zaskakujący sposób na opisanie przewrotnej  opowieści. 

A powieść Malachitowy bursztyn jest bardzo nietypową lekturą w samej formie nie mówiąc już o wielowątkowości książki.  Czasem  jest to trochę irytujące, i chce się czasem porzucić czytanie. Nic bardziej mylnego,  bo krótkie rozdziały, napisane z innego punktu widzenia, tworzą na sam koniec ku zdumieniu czytelnika  spójną fabułę. I to jak ciekawą. W pewnym momencie nie można się oderwać od lektury.

Malachitowy bursztyn to przypowieść o zwykłym życiu w czasach trzeciego rozbioru Polski połączona z domieszką obyczaju, romansu oraz zawodów miłosnych, które prowadzą bohaterów do trudnych decyzji. Do czego to doprowadzi?

„Nie jest łatwo znaleźć drogę do rodzinnego domu, obojętnie jak jest, ale to zawsze najlepsze miejsce na świecie.”

Świat byłby nudny, gdyby wszyscy byli jednakowi, tak samo postępowali i się zachowywali, nieprawdaż?

A czemu malachit z bursztynem to już trzeba przeczytać książkę, która jest pełna ważnych symboli w życiu Poldy i Ryty. Owszem jest trochę pokręcona ale zawiera w sobie wiele ważnych prawd. 

„Domem mężczyzny jest nie kto inny, tylko jego żona.”

Ja jestem lekko zmieszana i treścią i formą opowieści. W sumie pozytywnie, bo takiej powieści nie czytałam i  się nie spodziewałam, że może być na tyle intrygująca, że nie można przestać o niej myśleć. 
 
W skali od 1 do 6 oceniam książkę na 4.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki portalowi Sztukater.pl




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz