W ostatnim czasie pojawia się sporo nowości a wśród nich można trafić na kontynuację powieści, na które czytelnicy czekają z niecierpliwością. Czy słusznie? Czy dana historia będzie nadal tak dobra jak w pierwszej części?
Śpiew Morzycy Jagny Rolskiej to druga część historii niewiarygodnych przygód Reginy i Markusa, którzy z niewiadomych dotąd powodów podróżują w czasie. Jeśli pamiętacie to w Klątwie Kani Regina trafia w wyniku wypadku do średniowiecza, gdzie poznaje pirata, który ratuje ją z wielu opresji. W obecnej sytuacji trafiają najpierw do XIX a później do XVII wieku, gdzie poznają ludzi, którzy mają wiele wspólnego z ich życiem a także z pajęczyną czasu. Tytułowa Morzyca nagminnie stara się kierować życiem Giny i Markusa co się różnie dla nich kończy. Pojawia się także jeszcze jeden tajemniczy bohater Xawery.
Kim jest? I co chce od Giny? Czy główna bohaterka ochroni siebie i ukochanego od szaleństw tajemniczych postaci? Czy znajdą Geczetę? I kogo jeszcze spotkają podczas podróży w czasie?
W drugiej części Pajęczyny Czasu dostajemy od autorki już znacznie więcej elementów fantastycznych niż samej historii Helu. (Za to pojawiają się ważne postacie historyczne) Troszkę jest to zagmatwane , ale mimo wszystko pod koniec staje się spójną opowieścią. Widać tutaj, że samo życie Giny jest w jakiś sposób połączone z tą niezwykłą historią. I że to wszystko ma jakiś większy sens. Być może z ojcem bohaterki…. Albo jeszcze czymś innym.
Jagna Rolska w Morzycy trzyma czytelnika do końca w niepewności i napięciu wydarzeń. Dzięki temu nie można się oderwać od książki. Są lekkie dłużyzny na początku, za to bardzo dobrze wyjaśniające wiele kwestii dotyczących życia bohaterów. Książkę Śpiew Morzycy jak wszystkie powieści Jagny Rolskiej czyta się lekko i przyjemnie. A do tego poznaje się legendy kaszubskie podane w bardzo przystępny sposób.
Druga część pajęczyny czasu także mnie ujęła , choć miałam małe zawahania. Nowi bohaterowie sporo tu namieszali i na początku trudno było się w tym odnaleźć. Pomogło mi w tym rozgraniczenie różnymi czcionkami ( coś jak u Whartona!).
Jestem pod dużym wrażeniem wyobraźni pisarki i tego jak świetnie ją wykorzystuje. Już nie mogę się doczekać finału historii Giny i Markusa.
Polecam serdecznie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz