niedziela, 27 lipca 2025

Atlas z JLo


Poszłam za ciosem po koncercie Jennifer Lopez i w końcu obejrzałam film z jej udziałem z 2024 roku. 

Atlas to film sci-fi, gdzie główna bohaterka musi  zmierzyć się z wrogiem naszej planety Harlenem.i to jakim.  Już w pierwszych scenach widać, że nie jest to łatwy przeciwnik gdyż jest to robot AI. Robot, którego w przeszłości stworzyła  jej matka. W związku z tym, że złapano jego kompana na ziemi agentka OKNu przesłuchuje złapanego Casce i dowiaduje się, gdzie Harlen obecnie przebywa. Bo jak sie okazuje  tylko ona potrafi rozpracować i odnaleźć  Harlana.  I tu zaczyna się misja, w której analityczka na początku nie miała brać udziału ..... A  jednak dzieje się Inaczej. 

W filmie produkcji Netflixu  można odnaleźć odnośniki do starych dobrych filmów o przyszłości takich jak Avatar, Gwiezdne wrota czy Armageddon.  A także do kilku gier. Gracze będą wiedzieć o o co mi chodzi.  Tematyka jest jak  najbardziej aktualna bo porusza temat sztucznej inteligencji i jej wpływu na ludzkie życie. Można się zdziwić misji samego Harlana, naprawde.
 
Fabuła nie jest taka zła bo ma spory potencjał, efekty specjalne robią wrażenie i co najciekawsze można nawet się pośmiać.  Jenniferka daje rade i zaskakuje widza zmianą gatunku filmu. Bo ja się jej w takiej historii nie spodziewałam po wszelkich komediach obyczajowych kub melodramatach.  I dzięki temu  ubawiłam się przednio a sceptyczny małżonek też miał zabawę.  

Także polecam niedowiarkom  na wakacyjny seans z Netflixem  aby  z przymrużeniem oka obejrzeli.
Bo czy wszystko trzeba brać na poważnie. 








sobota, 12 lipca 2025

Wypadek, nie sądzę



Po bardzo udanej serii o Agencji Czajka Katarzyna Gacek wraca na rynek literacki w bardzo dobrym stylu z nową wielowątkową historią.

Wypadek nie sądzę to pierwszy tom serii Jaśminowy Dwór, gdzie główną a zarazem charakterystyczną postacią jest Gabriela Cybulska. Była policjantka za namową rodziców wraca do rodzinnego miasteczka Nałęczowa, aby pomóc w prowadzeniu pensjonatu. Nie wie, że to początek góry lodowej oraz manipulacja troskliwej rodzicielki. 

Fakt faktem sama potrzebuje odskoczni po przeżyciach zawodowych a zwłaszcza prywatnych. Dlatego zgadza się na układ, aby przez miesiąc prowadzić biznes brata. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, ze w pobliskim hotelu w dość niewyjaśnionych okolicznościach zgineła popularna aktorka. Dla policji jest to jasna sprawa ale nie dla Gabrieli. 

Nagle spokojny Nałęczów okazuje się miejscem nietypowych samobójstw i wielu dziwnych wydarzeń. Im bardziej się tymi sytuacjami interesuje Gabriela, tym więcej dowiaduje się o mieszkańcach urokliwego uzdrowiska a zwłaszcza o jego władzach. Na tle przeżyć osobistych bohaterki wyjaśniana jest sprawa śmierci znanej pensjonariuszki. 

Do czego doprowadzi prywatne śledztwo? Jakie tajemnice wyjdą na jaw? O co tu tak naprawdę chodzi?

Wypadek nie sądzę to typowy cosy crime czyli kocykowy kryminał, gdzie wątek obyczajowy oplata sprawę kryminalną. Czytelnik poznaje jak bohaterka liże rany po wypadku i wraca do siebie, a pomaga jej w tym właśnie nietypowa sprawa jak się okazuje mocno zagmatwana. Do tego Gabriela musi ogarnąć sprawy pensjonatu, które także zajmują jej myśli i doprowadzają do rozwiązania wielu napotkanych problemów. Ale czy wszystkich? 

Katarzyna Gacek w bardzo lekkim stylu przedstawia perypetie bohaterki oraz meandry poszukiwań rozwiązania tajemniczej śmierci. Robi to w taki sposób, że nie można  oderwać się od lektury. Dosłownie. Kolejne rozdziały czyta się wyśmienicie i przyjemnie, gdyż nie ma tu żadnych krwawych opisów. Za to są niewyjaśnione historie i zagadki. A to jest to co w cosy crime jest najważniejsze i za co bardzo cenię ten rodzaj kryminału.

Ja wsiąkłam totalnie i przeczytałam książkę w jeden dzień. Co ostatnio jest niespotykane. Dla tych co lubią audiobooki, Wypadek nie sądzę czyta Anna Ryżlak, która robi to genialnie.

Także przygotujcie sobie herbatę i kocyk i czytajcie, przepadniecie w tej historii dokumentnie. Polecam serdecznie na wakacje i nie tylko. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorom książek w obiektywie. 



poniedziałek, 7 lipca 2025

Wiatr od morza Sztorm



W tym roku specjalistka od szczęśliwych zakończeń Magdalena Witkiewicz rozpieszcza swoich czytelników wyjątkowo. Bo jeszcze zimową porą wraz z Pracownią Dobrych Myśli wydała wznowienia dwóch swoich bestsellerów.  W maju natomiast wyszła nowa książka spod pióra pisarki o bardzo wymownym tytule Wiatr od morza. Sztorm. 

Sztorm to trochę inna historia od tych, do których do tej pory przyzwyczaiła nas autorka. Bo nie jest ani trochę  przesłodzona. Wręcz słodko-gorzka w odbiorze.

Anna, główna bohaterka, po wielu latach dostaje zaproszenie na rocznicowe spotkanie klasowe. Wywołuje to w niej falę wspomnień, które nie są do końca różowe. Gdyż zahacza o czasy jej liceum, kiedy to w Polsce wprowadzono stan wojenny, cenzurę oraz  zaczęli znikać ludzie. 
Właśnie w tym zwariowanym okresie Anna zaczyna szkołę, poznaje pierwszą miłość , a w związku z tym wiele radości oraz niedogodności. Bo Władek buntuje się i zaczyna  działalność oporową. 

Jak to się skończy? Czego tak naprawdę najbardziej potrzebowała młodzież w PRL-owskich czasach? Czym żyła? Jakie sztormy przeżywała w swoim nastoletnim życiu? 

Poznając retrospekcje Anny oraz Władka czytelnik przypomina sobie jak to kiedyś było. Jak załatwiano sprawy, jak do tych zmian politycznych podchodziła licealna młodzież,a jak dorośli zwłaszcza w Gdańsku!

„ Dorosłe życie to nieustająca sztuka wyborów.”

Bo to co najważniejsze książka Witkiewicz została opisana w pierwszej osobie, co jeszcze bardziej wpływa na odbiór przedstawionych wydarzeń. Nie jest to łatwa lektura, bo jak sama autorka wspominała na spotkaniach oraz w mediach społecznościowych, dużo ją kosztowała. Nie tylko w kwestii historii ale co najważniejsze emocji, które opanowały jej bohaterów. A jest ich aż nadto.
Warto tu zwrócić uwagę, że autorka świetnie wybadała temat czym tamtejsza młodzież żyła, czego słuchała i o czym marzyła…. I dzięki temu bardzo plastycznie przedstawiła szary świat lat 80-tych. Bo czyż taki nie był? 
To może owszem  spowodować u czytelnika lekkie znużenie, lecz nic bardziej mylnego. Bo w końcówce pierwszego tomu morskiej serii sporo się dzieje… i wyjaśnia trochę tajemnic dorosłej Anny . 

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się poruszonej tematyki w powieści Magdaleny Witkiewicz. Początkowo z lekkim dystansem podchodziłam do Sztormu ale im dalej czytałam, tym bardziej chciałam poznać dalsze losy Anna i Władka. Zwłaszcza Władka i jego rodziny. Anna była dla mnie zbyt wychuchaną postacią do pewnego momentu. 

„ Mam nadzieję, że już więcej sztormów w moim życiu już się nie wydarzy.”

Po lekturze jestem lekko zaskoczona i mocno zaintrygowana, tym co będzie dalej. I już czekam z niecierpliwoscią na Sztil, który ma mieć premierę w sierpniu. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Magdalenie Witkiewicz oraz Pracowni Dobrych Myśli.