Lubię odkrywać nowe polskie pisarki i w tym roku dzięki wydawnictwu Pascal miałam możliwość poznać pióro Ewy Popławskiej. Moją pierwszą a zarazem najnowszą pozycją od tej autorki są Wielkie iluzje.
Wielkie Iluzje to dalsze losy Anny i Kazimierza Warszawskich, których wojenna zawierucha wygnała z rodzinnego Wilna do Gdańska. Po jako takim ustatkowaniu i wielu zawirowaniach w Bezdrożach - pierwszej części o losach bohaterów - małżeństwo stara sie żyć po swojemu. (Podkreślam, że nie znałam wspomnianej książki i nie potrzeba od niej zaczynać, bo autorka zgrabnie wprowadza czytelnika w życie postaci.)
Jednakże nie jest to łatwe w powojennym Gdańsku, gdzie każdy na każdego patrzy wilkiem i podejrzewa o wszystko. Bowiem są tu opisane upiorne czasy komunizmu, kiedy działy się nieprawdopodobne rzeczy. I takie sytuację są tu miedzy wierszami opowiedziane. Ania mieszka w pokoju na poddaszu, a Kazimierz do czasu tragicznego wypadku koncertuje po całej Polsce. Każde z nich wiedzie zupełnie inne życie, jednakże po niebezpiecznym wydarzeniu ich losy znów się splatają w dość nietypowych okolicznościach. Bo przeszłość Ani nie wszystkim pasuje…. I niektórzy chcą ją za nią ukarać. Bo jak się okazuje starzy wrogowie dybią na ich życie.
Jakie fakty wyjdą na jaw? Co jeszcze musi się wydarzyć, aby Warszawscy cieszyli się codziennością? Czy przy okazji odnajdzie się zaginiona siostra Anny, Maria?
Książka Ewy Popławskiej na początku niezbyt porywa, bo czasy które opisuje nie są chlubną częścią historii Polski. A że, autorka bardzo dosłownie i plastycznie przedstawia ten szarobury czas, to naprawdę można poczuć stagnację i klimat PRL-owskiego Gdańska. Na początku niezbyt mi to pasowało ale im dalej czytałam zrozumiałam przekaz pisarki.
Na szczęście niezwykle lekkie pióro pisarki ułatwia poznawanie rzeczywistości społeczeństwa ludowej Polski oraz losów głównych bohaterów. Anna i Kazimierz są barwnymi i ciekawymi postaciami, które nadal przeżywają traumę wojny i wielu niezbyt chlubnych wydarzeń z przeszłości. Czy uda im się o tym zapomnieć? Jakie mieli nadzieje? Co było dla nich marzeniem a nie iluzją? Czy będą mogli być w końcu sobą?
„W końcu najważniejsze to porzucić iluzję. Zdjąć maskę i przestać odgrywać rolę.”
Ja mimo wszystko jestem pod wrażeniem Wielkich Iluzji, które czyta się na jednym wdechu. Fakt faktem może to trwać ciut dłużej przynajmniej w pierwszej połowie powieści Ewy Popławskiej, za to w drugiej akcja nabiera rozpędu. I teraz aż się prosi aby poznać dalsze losy Anny i Kazimierza w czasach walki o wolność. Czyż nie? Może i tak się stanie….
Polecam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz